13 maja 2013

Własne ograniczenia. Oraz drugi blog

Na wstępie chcę was zaprosić do nowo założonego przeze mnie bloga, jest to opowiadanie o tematyce fantastycznej. Adres to http://mrocznastrona.blogspot.com/
Nie mam zamiaru jakoś zawieszać tego bloga, po prostu od dawna chodzi mi po głowie napisanie czegoś takiego.

Dziś chcę poruszyć temat własnych ograniczeń. A generalnie rzecz biorąc, tego jak sami kreujemy swoje ograniczenia. Na siłę staramy się wmówić zwłaszcza sobie, że czegoś nie jesteśmy w stanie zrobić, że nie mamy predyspozycji, czasu itp. Milion innych wymówek by dalej stać w tym miejscu, w którym stoimy od pewnego czasu. Często marzymy o swoim przyszłym życiu, wyobrażamy sobie naszą świetną przyszłość, dom, kariera, rodzina. Ale mamy w sobie coś takiego, co karze nam niszczyć tą wizję. Można nazwać to lenistwem, strachem, obawą, ale sprowadza się do jednego... do bezczynności. Ciągle mówimy sobie "jutro zacznę biegać" "od przyszłego tygodnia uczę się języków" "od następnego miesiąca uczę się gry na basie". Ale często na słowach się kończy, nie robimy nic, żeby zrealizować postawiony sobie cel, albo szybko się poddajemy.
Dlaczego? Czemu nie chcemy sprawdzić sobie lepszej przyszłości? Czegoś co pomoże nam w późniejszym życiu, albo wspomoże nasze zdrowie, kondycje, wygląd. Lenistwo? Na pewno też, ale jest w tym coś więcej, mamy taki wewnętrzny instynkt samodestrukcji, ograniczamy sami siebie, stawiamy sobie bariery, które istnieją tylko w naszej głowie "nie mam czasu" "nie wiem jak", a wszystko da się pogodzić, wystarczą chęci. Co takiego nas blokuje? Obawa przed porażką? Może nie chcemy słyszeć komentarzy z naszego otoczenia? Pewnie wszystko po trochę jest przyczyną takich, a nie innych zachowań. Najwygodniej, najprościej jest usiąść, nic nie robić i narzekać, że ciągle jest tak samo źle jak było wczoraj. Ale co robimy żeby było inaczej? Może wcale nam to nie przeszkadza? Czemu nic z tym nie robimy?
Jako dzieci mieliśmy mnóstwo energii, chcieliśmy poznawać świat uczyć się czegoś nowego. Marzyliśmy o karierach modelek, lekarzy itp. Teraz jakoś wszystkie te dziecięce marzenia się zatarły, a ponad to na ich miejsce nie pojawiło się nic nowego, żaden inny cel do którego możemy dążyć.
Może najważniejsze to znaleźć ściśle określony cel? Może to jest połową sukcesu? Bo wielu z nas, nawet w wieku 25 lat, nie mają pomysłu na życie. Kończymy szkołę, potem studia i nie mamy nic, nie mamy pomysłu na to co możemy robić, gdzie pracować, jak dalej się kształcić.
Znajdźmy cel i starajmy się ze wszystkich sił dążyć do niego!