Nie będzie to pamiętnik, ani nic typowego, będą to prawdopodobnie nieco chaotyczne, trochę filozoficzne myśli, jeżeli kogoś to zainteresuje to super. Jedna zasada, to, że nie rozumiesz, to nie znaczy, że od razu musisz hejtować.
W dzisiejszych czasach zabijana jest kreatywność, wszystko zazwyczaj kręci się w okół kasy, wykształcenia, tego chcą dla nas rodzice, żebyśmy mieli dobry byt w przyszłości, martwią się o to. Czy to naprawdę jest dobre? Nie chodzi mi o to, że rodzice chcą dla swoich dzieci źle, ale czy nadmiarne zmuszanie dziecka do czynności, których nielubi tylko po to "musisz to umieć, tu chodzi o twoją przyszłość" jest właściwe? Czy przypadkiem największą wartością nie jest(albo nie było) szczęście? Chcemy być szczęśliwy, chcemy by byli szczęśliwi nasi bliscy, ale czy podcinanie skrzydeł jest akurat tym wymiarem troski? Gdy ktoś coś robi nieszablonowo, coś innego, twórczego, to często spotka się tylko z krytyką "po co ci to?" "to jest bezsensu, marnujesz czas", a brak wsparcia w realizowaniu swoich pasji czy marzeń to jest morderstwo szczęścia. Chciałbyś nauczyć się grać na perkusji? Jesteś gotowy długo odkładać na to pieniądze, ale musisz mieć na to zgodę rodziców, którzy powinni pomóc, może trochę dołożyć, ale spotkasz się ze stwierdzeniem "po co ci to? szkoda pieniędzy, nie będziemy płacić jeszcze za lekcje". To jest demotywujące gdy niema się wsparcia, chociażby emocjonalnego. Wiadomo nie wszyscy mają dużo pieniędzy, ale zazwyczaj te 50zł miesięcznie dla swojego dziecka, na spełnienie jego marzenia dałoby się wygospodarować. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, wszystko powoli robi się takie szare, jednolite, proste, bo brak ludzi z wizją, z pasją, z zamiłowaniem do tego co robią. Muzyką można upiększyć świat, dać inspiracje, nawet zarobić na życie. Tańcem również. Malowaniem, czemu nie? Podróżami też się da! Tak mało pierwotnej wartości zostało w ludziach, teraz to pogoń za kasą i często to ludzie zastępują słowo "szczęście" na "pieniądze". Mam pieniądze, mogę wyjechać, spędzić wakacje w hotelu z 5 gwiazdkami, mogę kupić jedzenie, samochód, dom, w tych czasach nawet i miłość... Ale czy to jest właśnie szczęście? Praca do której idziesz jak na rozstrzelanie, czekasz aż tylko się skończy, ale niemasz wyjścia, zatraciłeś się, nieumiesz nic innego, może miałeś predyspozycje do czegoś lepszego (w sensie metaforycznym), ale nie sięgnąłeś po to, może ktoś Cie zniechęcił, a Ty dałeś sobie wmówić, że to niema sensu. Może warto dbać o ludzi z pasją, żeby ten świat za 10 lat niebył tylko zlepkiem budynków, kasy, sztuczności...
Walczmy o swoje marzenia!
Myślisz, że ten post jest dziwny? Ale to nie jest tematyka tego bloga, tu mogą być poruszane wszystkie tematy począwszy od tematu egzystencji po religie czy błache problemy typu mandaty. Trochę chaotycznie? Pewnie masz racje, ale natłok myśli ciężko ubrać w ładnie, równiutkie zdania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz